Miałem na myśli ciężką chorobę, a nie śmierć. Tyle ile wylał pomyj na chociażby Rosati to szkoda gadać.
Myślę że tutaj lepiej oceniać jego dokonania artystyczne (a jest co) Z p. Rosati mieli problem prywatny - mało interesujący. Co do tego że nowotwór jest karmą to słabe - a noworodki z białaczką lub potworniakiem. Pozdrawiam serdecznie.
Tylko jeśli chodzi o dokonania artystyczne to w sferze filmu jest bardzo słabo. W Polsce jest mnóstwo lepszych reżyserów. Karma jest wtedy, gdy coś się dzieje po złych uczynkach.
Czemu słabo? "Szamanka" odcisnęła piętno na jego filmografii. Poza tym z karmą to idiotyzm, bo choroba nie wybiera, co widać również po mojej rodzinie np.
Wiara w Boga to też idiotyzm. I inne rzeczy również takie mogą być. Każdy wierzy w to co chce wierzyć, a prawdę ukazuje jak zwykle "nauka". ;) Nie mniej, był zbyt kontrowersyjnym człowiekiem, bym miał go opłakiwać, czy udawać jak to jest mi żal jego śmierci, że był gentlemenem, świetnym człowiekiem, itp.
A jeśli chodzi o filmografie, nie uznaje pana Żuławskiego za wybitnego reżysera, nie uznaję go nawet za dobrego. Ot średniak. Może to spowodowane tym, że nie stworzył nigdy nic wybitnego, co przeszłoby do historii kina. Teraz większość i tak tylko kojarzy go z aferą z Rosati i jego książką na ten temat.
Był kontrowersyjny, może i obrazoburczy, ale jednym zdaniem zgeneralizowałeś wszystkich.
Takie mamy czas, że zamiast twórczości mamy romanse, skandale itp.
Dlatego w dobie Internetu jest gorzej wg mnie. :) A im dalej tym będzie gorzej. Romanse i skandale to dzień powszedni teraz. Już to jest nudne, więc strach pomyśleć co wymyślą inni by zaistnieć, przypomnieć o sobie, itp. Pozdrawiam.
Zapewne i w okresie młodości miał burzliwe życie, ale wtedy media wyglądały inaczej. To nawet nie jest tak, że nie zgadzam się, co do oceny jego twórczości. Co więcej ostatnim jego dobrym filmem było "Opętanie". Mam jednak szacunek do twórczości autorskiej, z własnym stylem, pomysłem na kino. Z tego względu go również szanowałem.
Uważam, że stwierdzenia typu "dobrze, że umarł", czy "należało się", albo "takie coś spotyka ludzi, po złych uczynkach" są zbyt daleko idące.
Być może masz rację, coś od siebie zawsze dawał. Jeśli chodzi o "dobrze, że umarł" to mam takie samo zdanie co Ty. Ja się nie cieszę, że umarł, tylko nie odbiła się na mnie jego śmierć. Tak jak przechadzając się po ulicy i czytając na słupach nekrologi obcych osób - zero emocji.
Czyli jak odpokutował karmę to teraz dokona reinkarnacji czy przejdzie przez Nirwanę? Bo nie orientuję się w tych buddyjskich pierdołach.
Ciekawe czy słów Ci zabrakło na głupotę Żuławskiego, który napisał nie książkę, a gówienko w którym tylko chorzy ludzie chcieliby się babrać. :) To, że umarł nie umniejsza faktowi, że był to beznadziejny człowiek i słaby reżyser jednego dobrego filmu. Pozdrawiam.
Brakuje mi słów na ludzi., którzy wszystko sobie tłumaczą mityczną karmą, smyku. To jest tak idiotyczne, że korzonki mnie zaczynają boleć, ilekroć widzę słowo "karma".
Każdy sobie tłumaczy to jak chce. Niektórzy karmą, inni opatrznością bożą. Tobie nic do tego, bo ja nie komentuje tego co Ty tam sobie tłumaczysz i w jaki sposób. Tobie radzę to zrobić, przynajmniej zdrowsze to będzie dla Ciebie.
Jakkolwiek bardzo lubię Weronikę i uważam za piękną kobietę i bardzo ciekawą prywatnie osobę, tak nie zgodzę się z tą opinią. Żuławski napisał książkę fabularyzowaną, imię Weroniki - a co więcej nikogo z jej otoczenia - nie padło tam ani razu. Jeśli nawet Żuławski opisał sytuacje, które naprawdę miały miejsce w przeszłości, to gdyby nie niezrozumiałe absolutnie dla mnie przyznanie się z jej strony, że wydarzenia opisujące dziewczynę o cechach cokolwiek prostytutki opisują jej osobę, nikt by o całej aferze nie wiedział. W tym kraju teoretycznie panuje wolność słowa, więc szokujące dla mnie jest wstrzymanie przez sąd dystrybucji tej książki. Tym bardziej, że NIE DOSZŁO do naruszenia mienia - nie tylko nazwiska i imiona, ale nawet wykonywane zawody ludzi istniejących realnie były zmienione. Ten wyrok sądu godził w wolność słowa, jaka przysługuje każdemu obywatelowi.
Każdy sam decyduje, z kim się spotyka. Szkoda, że ich znajomość zakończyła się w ten sposób. Ale fakty są takie, że książka jest fabularyzowana i pani Weronika dobrowolnie wystawiła się pod pręgierz - czemu, nie mam zielonego pojęcia.
Szkoda też, że ta afera zniszczyła życie im obojgu.
Merytoryczna, mądra, przemyślana wypowiedź. Ukazuje w całej rozciągłości Twoje głębokie przemyślenia. Zdecydowanie pomocna w temacie twórczości reżyserskiej i pisarskiej zmarłego. A swoją drogą dlaczego 20 a nie np. 23 lub 19 ???