W żadnym filmie nie widziałem gorzej przeprowadzonego śledztwa. Koleś miał wizje przyszłości, ale mimo to był zawsze dwa kroki do tyłu. Od dłuższego czasu miał sprawcę pod nosem, ale nawet go nie podejrzewał, mimo iż był nieufny wobec każdej innej osoby. Wiedział kto ma zostać zabity, ale i tak nie udało mu się ochronić ofiar (nie licząc Mary, ale ona ocalała podejmując własne działanie i mając odrobinę szczęścia). Nie udało mu się nawet aresztować "rozpruwacza" i samemu doprowadzić go w ręce wymiaru sprawiedliwości. Nic dziwnego, że popełnił samobójstwo :-/
Weź pod uwagę, że jestt to po 1- tylko film, po 2- to film amerykański a tam jest wszystko naciągane, po 3- w XIVw. nie było takich metod i środków ścigania przestępców jak mamy dzisiaj. Prawdziwy Abberline nie podtruwał się opium, nie miał wizji, wytrwale dążył do złapania Rozpruwacza. Poczytaj sobie o nim, po dziś dzień jest symbolem prawdziwego i wytrwałego detektywa. Nie ograniczał się do jednej tezy, ale rozważał różne wątki. I nie popełnił samobójstwa, tylko umarł na skraju nędzy. Ten film też nie przedstawia całej prawdziwej historii mordów w Whitechapel. Bo Mary Kelly tak na prawdę Abberline nie uratował. Jest ona ostatnią (podobno) ofiarą Kuby. Amerykańcy lubią robić happy endy :)
Zgadzam się z tym co napisałaś, a także znam prawdziwą historię Abberline'a. Mój komentarz miał charakter ironiczny i miał właśnie wytknąć błędy i niedociągnięcia filmu, które Ty wymieniłaś :) Myślałem, że ostatnie zdanie skutecznie ujawni moje intencje ;)
Przyznaje się do błędu, miało być w XIX w. Mea culpa ;) Tak to jest jak się szybko pisze i nie sprawdza
Mary Kelly zginęła, miał wizję narkotyczną że żyje, ale ona zginęła jak zresztą wiemy z historii prawdziwego Kuby Rozpruwacza.