W czasach, w których nie było Bonda, organizacji U.N.C.L.E czy Mission Impossible, ta komedia jest słodkim spojrzeniem na szpiegowanie. Co zaskakujące pięć lat po słowach Churchilla o Żelaznej Kurtynie nie mamy do czynienia z rywalizacją amerykańsko-sowiecką. Lekki humor w stylu Abbotta i Costello lub braci Marx. Miło, że zagrała Hedy Lamarr, postać nietuzinkowa, która bez problemu mogłaby być drugą Krystyną Skarbek. Bob Hope to z kolei legenda amerykańskiej komedii.