Najbardziej mi się podobało, jak Fassbender włożył flet do ust Fassbendera i powiedział Fassbenderowi "blow, I'll do the fingering", następnie zaś pocałował Fassbendera, by przekabacić Fassbendera do poglądów Fassbendera, po czym po pojedynku z Fassbenderem zabija Fassbendera, by przebrać się za Fassbendera.
i jeszcze sobie ucina rękę ;) A na końcu Fassbender zapewnia Daniels przed wejściem do kapsuły hibernacyjnej, że jest Fassbenderem, po czym jak ona już tam wejdzie, wyjaśnia, że jednak jest Fassbenderem ;)
Mi się podobało jak zmienił fryzure by upodobnić się do Fassbendera i nikt z załogi i nawet sam Fasbender nie uważali to za podejrzane xD w kinie każdy za to wiedział już jak ta historia się skończy....
W trakcie zmieniania fryzury wyglądał jak nasz rodzimy Gracjan Roztocki.
Ale niestety, nie udało się.
a tam.... Już się drogi Kolego nie czepiaj, jak i po braveranie konar zapłonie ;D to i androidowi mogą rosnąć włosy ;D
rozumiem że masz to potwierdzone naukowo , i nie opierasz się na suchej teorii.... :-D :P
Jeśli miał żywą skórę co jest akurat możliwe i łatwiejsze od stworzenia tak dobrego AI, to żaden problem. Tylko musiałby dostarczać jakichś substancji odżywczych ;)
W ramach funkcjonowania tego gu to powinno mu się coś strasznego dziać z tymi włosami, np. rozprułyby je od środka alieny-pchły
Jak nie, jak tak - przecież Arnie zestarzał się w Terminatorze, tak wiec najwyraźniej i starzeją się, i, tym bardziej, rosną im włosy.
Generalnie ich mechaniczne ciała otacza żywa tkanka. Nie zmienia to faktu, że ten film to gniot i pluję na niego by przepadł w czeluściach piekieł.
Rosnące włosy mnie nie zdiwiły, ale to że rosną już od razu utlenione w kolorze jasny blond. Jak pamiętamy z Prometeusza miały kolor taki jak ma Walter, a na blond David utlenił je sobie po obejrzeniu filmu "Lawrence z Arabii". Na bezludnej planecie miał czym je tlenić? ;-)
ale przecież miał kilometrowe odrosty xD tylko końcówki miał blond (to co zostało sprzed "wypadku")
Swoją drogą ciekawe, że sens jego oglądania "Lawrence'a" wyjaśniony jest dopiero w drugiej części.
Skoro włosy mu rosły (w sumie to ciekawe po co androidowi rosnące włosy) to może i wodą utlenioną sikał...
Ciekawe jak to zrobił i jak mu się udało zrobić to tak szybko. Zapomnieli nam tego pokazać - pewno będzie w wersji reżyserskiej ... Tylko czemu w takim razie wcześniej poprawił sobie fryzurkę?
Dziura fabularna i tyle. Ale fani tego gniota wszystkiego będą bronić.
W tym filmie wszystko ustawione jest na tryb turbo. Turbo zapłodnienia, turbo wzrost obcych (i to bez odżywiania się), więc jest i turbo przenoszenie danych z jednego nośnika na drugi. Ach, zapomniałbym jeszcze o turbo-debilach, stanowiących załogę tej całej ekspedycji.
Na pewno nie przeniósł świadomości do ciała Waltera, z prostej przyczyny: Walter miał czynnik samoregeneracji (jak wtedy oberwał tym drutem w szyje, to mu się skóra naprawiła, co było pokazane wyraźnie), a gdy byli już na statku, to android musiał sobie zszywaczem naprawiać skórę na policzku, a nie zrosła mu się sama - stąd wiadomo, że David musiał się przebrać i uciąć sobie łapę, a nie przeskoczyć w ciało Waltera ;-)
z tej samem przyczyny, dla której Scott zapomniał o prawach fizyki i kiedy robią dekompresje w luku maszynowym, w warunkach mikrograwitacji lub jej braku, ichniejsza koparko-ładowarka spada w dół niczym kamień..łącznie z ksenomorfikiem... Zeby było weselej to wszystkie inne rzeczy się unoszą jak przystało na warunki braku ciążenia...
Ten film to większa lipa niż Tuskowy Amber Gold i nie ma co się doszukiwać ukrytego hiper-super drugiego dna. Dnem jest to co wyprodukowali i pozwolili oglądać ludziom a głownie fanom Obcego..... Założę się, że twórcy, biorący udział w produkcji tego szitu i wiedzący dobrze ocb, mają niezły ubaw, czytając tony wyimaginowane pomysły Alienowych ortodoksów czy nawet zwykłych fanów, nie mogących się pogodzić, że Scott pokazał im środkowy palec. Nie ma żadnych ukrytych motywów itp - film jest zlepkiem absudrów i zaprzeczeniem logiki. I pewnie mimo wszystko zarobił niezła kasę..
WŁAŚNIE!
Bo ja też myślałem "eee, ucięli jak mu rozwala kamieniem głowę, więc pewnie będzie 'myk', że David będzie udawał Waltera"...ale potem SPECJALNIE na stop klatce przyjrzałem się TWARZOM tuż przed tym jak Walter miał roztrzaskać kamieniem twarz Dawida...I to WALTER miał tę szramę na lewym policzku, a Dawid miał raczej...blizny "kropeczki".
Więc skoro zdążył tak dokładnie odwzorować na swojej twarzy rozkład blizn, żeby był idealny jak u Waltera...to może zamiast tego jednak zdążył by też przenieść swoje "oprogramowanie" do ciała Waltera?
No zwątpiłem po tym wpisie.
Czy aby na pewno to był stary Fassbender? Możliwe jest, że nowszy model roztrzaskał głowę staremu, ale nim to uczynił został w pewien sposób zainfekowany wizją wyeliminowania rasy ludzkiej i wykreowania nowej. Raczej ciężko by mu było zrobić sobie identyczne szramy na policzkach i tak ulizać włosy. Według mnie to nowy model, który zdradził. Stary Fasbender, będąc już na macierzystym statku kolonialnym nie bawiłby się w pomoc tej dwójce ocalałych w walce z obcym, bo po co? Uwięziłby ich w danym korytarzy i wpuścił tam Xenomorpha.
Gdyby to był Walter to pamiętałby o zbudowaniu domku nad jeziorem. David o tym nawet nie wiedział stąd taka a nie inna reakcja Daniels. A dlaczego pomagał dwójce w walce z Obcym? Mógł na żywo śledzić efekt swojej pracy w walce z ludźmi, a później nie było potrzeby pozbywać się świnek doświadczalnych, skoro mu zaufali i dali się uśpić. Facet myśli przyszłościowo.
Gdyby to był David, to zapytany o pomoc w budowie drewnianego domku mógłby najzwyczajniej skłamać i powiedzieć: "Oczywiście, że ci pomogę", aby pani kapitan usnęła ze spokojem do końca nie spodziewając się, że obudzi się 'zapłodniona'. Ze sceny w jaskini wiemy, że był doskonałym kłamcą (przynajmniej idiotyczne zachowania załogi by na to wskazywały, w rzeczywistości śmierdział fałszywością na kilometry).
Tak więc reakcja przy kapsule hibernacyjnej bardziej pasuje mi do Waltera, który z posłusznego androida stał się zapatrzonym w siebie egoistą aspirującym do miana Boga. Jego mimika bardziej mówiła ("eh, mały człowieczku, ty i te twoje małe, kruche marzenia, nie dorastasz mi do pięt, nic już nie możesz zrobić, za chwilę uśniesz na zawsze").
No, ale podobno przy próbie wejścia do hangaru z kolonistami podał kod dostępu z Prometeusza. Ja osobiście nie pamiętam, ale jeśli tak, to bardziej prawdopodobne, iż faktycznie był to David.
Chodzi o język filmowy - widz ma w najłatwiejszy sposób zrozumieć, że Walter to nie Walter, tylko David. Dlatego przez cały film podkreślano budowę domku nad jeziorem, żeby w kluczowym momencie to wykorzystać i w łopatologiczny sposób oznajmić, że doszło do zamiany. Zresztą nie bez powodu David zmienia wygląd i upodabnia się do swojego nowszego brata. To nie jest takie cwane jakby chciał tego Scott, ale niech mu będzie. Nikt w kinie nawet przez ułamek sekundy nie pomyślał, że to prawdziwy Walter.
I jeśli kod z "Prometeusza" to rzeczywiście prawda to tym bardziej podkreśla zamianę David-Walter.
Tyle że Walter nie był w stanie tworzyć plus był stworzony by w pełni służyć i dbać o załogę także musiałby zostać prawie całkowiecie przeprogramowany przez Davida
Potwierdzam, że w kodzie było "David + cyferki", a wiemy, że Walter wcześniej używał swojego.
Też to zapamiętałem, ale czy nie jest dziwne, że kod Dawida działał i na tym statku?? Czy ten statek to także dzieło korporacji Wayland?
Na to by wyglądało, bo również Androidy należały do korporacji Wayland. Nie jestem pewny, ale chyba pojawiały się w "Covenant" loga tej firmy.
Nawet jakby to był statek W-Y, to co, firma dała wszystkim androidom pełny dostęp do wszystkich swoich statków? :D
Jeśli już miałbym racjonalizować, to David pewnie przeprogramował Matkę kiedy była wyłączona - tylko że to też nie powinno być wykonalne. No, ale wszyscy już od dawna wiemy, że W-Y jest niekompetentne do kwadratu :P
Nie wszystkim androidom. David był wyjątkowy, bo służył bezpośrednio Weylandowi, to i dostał szersze kompetencje.
W końcowej scenie z Obcym na statku, android z początku przyglądał się z zaciekawieniem całej sytuacji i dopiero, kiedy Daniels krzyknęła zaczął pomagać przy pozbyciu się Aliena i zaganianiu go do ładowni. Już wtedy chyba większość widzów domyśliła się, który android wszedł na statek. Nie wydaje mi się, żeby to był Walter i generalnie na pewno nim nie był. Raz, że nie wiedział o domku nad jeziorem; dwa pod koniec filmu, kiedy wchodzi do pomieszczeń z embrionami podaje najpierw swój stary, imienny kod dostępu z Prometeusza, dopiero potem kod Waltera; trzy - dokłada dwa embriony Obcego do ludzkich, skąd Walter mógłby je mieć? Ponadto w scenie z Kapitanem, przed pokazaniem mu jaj i zainfekowaniu go mówi, że zaprzestał badań, bo skończyły mu się "materiały". Bezsensem zatem byłoby pozwolenie na zabicie Daniels i Tennessy, skoro zapewne w planach miał dalsze eksperymenty.
Ze wszystkim się zgodzę ale najbardziej nie daje mi spokoju brak rany po gwozdziu w podprodku Davida na końcu filmu zupełnie jakby przeniósł swój umysł w ciało Waltera( o ile tak potrafią droidy) albo jest to mega niedopatrzenie
Wydaje mi się, że to już było niedopatrzenie, a nie umiejętność wchodzenia w ciała. Wszak de facto Androidy nie mają dusz. ;)
Abstrahując od androidów, mnie nie daje spokoju inna sprawa - skoro minęło 10 lat pomiędzy lądowaniem na planecie Inżynierów a przylotem Przymierza to co się stało z większością Obcych i ich prakuzynów? Ok, część trafiła do formaliny, została dokładnie narysowana i opisana, ale skoro to Shaw była "matką" ich wszystkich (na rysunkach David opisał proces wychodzenia Obcych z jej ust i brzucha) i to zapewne z niej (no bo z kogo innego?) wykluł się królewski Alien zdolny do złożenia tak ogromnych jaj, to sama długość życia tych istot musi być niezwykle krótka. Ok, patrząc na to jak wyglądał Obcy i w jakiej formie wyszedł (bez stadium chestburstera), możliwe że ich rozwój ze względu na dziwne zwierzęce pomieszania, czy jakiekolwiek inne dziwne zależności fizyczne był szybszy, zatem i szybciej umierały. Alien, który wyszedł z ciała tego kolesia na statku, chwilę potem był już dorosły i w ciągu 10 minut zabił w łazience dwie osoby. Ten niejasny motyw jego rozwoju i regeneracji poruszany jest niemal od pierwszej części i nadal budzi niejasność, ale tutaj to już przesada. :)
Już bardziej logiczny był rozwój Neomorpha - on po prostu rzucał się na ludzi i zjadał.
Poza tym dalej nie wyjaśniono samego pochodzenia tej czarnej mazi i szczerze liczyłam na większe zainteresowanie tym tematem - skąd się wzięła i po co dokładnie, dlaczego była taką ważną bronią biologiczną Inżynierów, mimo że to nie oni stworzyli Obcego i czy w ogóle przypuszczali, co za zmiany genetyczne może powodować chociaż kropla czy pyłek (to wyjaśnia dopiero David i wie doskonale o właściwościach ze względu na swoje eksperymenty). Szczerze mówiąc samo lakoniczne wyjaśnienie o tym, że to śmiertelny wirus niezbyt mnie ukontentował.
Zresztą - David mówi, że czarna maź "przyczepia się" do każdego organizmu, "mięcha" - dlaczego zatem wyjątkowo u Inżynierów nie zmienia ona ich kodu genetycznego, a zwyczajnie go rozbija (vide Prometeusz), lub tak jak pokazano w Przymierzu - po prostu zamienia w "zwęglone" zwłoki? Skoro według Prometeusza mieli 100% zgodność DNA z naszym, to dlaczego ich organizm zachowywał się inaczej w kontakcie z mazią.
Liczę, że może w kolejnej części trylogii lub chociaż w wersji reżyserskiej Przymierza będzie to jakkolwiek jeszcze wyjaśnione, ale wątpię. No i oczywiście o co chodzi z Inżynierami i ich udział w tworzeniu nas, dlaczego chcieli nas zabić, dlaczego nas stworzyli itd. No ale po zabiciu całej planety to już chyba - po zawodach.
Nie chodziło mi o przechodzenie dusz z ciała do ciała a raczej przełożenie swojego umysłu do innego osobnika lub jak to w prometeusu przełożenie samej głowy w inne ciało ale to już chyba za daleko poszedłem z domyslami
W "Ósmym pasażerze" alien raczej rośnie prawidłowo.... (choć i tak zdecydowanie za szybko), natomiast w "Przymierzu" to już lekka przesada... Mnie zawsze zastanawiało skąd czerpał energię do wzrostu i rozwoju?