Tam gdzie wiele komedii romantycznych się kończy, tam ten film się zaczyna. Starość i miłość. W dzisiejszych czasach gdzie relacje są płynne, dynamiczne i raczej krótkotrwałe mamy parę z dlugim stażem. Poznajemy ich na ostatnim etapie życia. Oboje mierzą się ze swoją śmiertelnościa i uplywem czasu. I chociaż pamięć bywa zawodna a ciała nie są tak gibkie jak dawniej, to ich miłość prowadzi ich przez ten trudny czas. Miłość i to nie ta bajkowa będąca domeną młodości, tylko ta miłość gdzie pamięta się o lekach dla drugiej osoby. Wrażenie wywarło na mnie to dlaczego główni bohaterowie jadą. Ten element poświęcenia dla partnera. Skupienie się na szczęściu kogoś kogo kochamy, brak postawy roszczeniowej, egoistycznej, narcystycznej. Schorowana żona wpada na pomysł by tracacy pamięć mąż ziscil swoje marzenie. Pieknie zagrane, z sercem. Świetna chemia między Helen i Donaldem
Nic dodać, nic ująć. Świetny film, który trzeba obejrzeć z odpowiednim stanem umysłu...
Jak można być tak ślepym? To lewicowa propaganda eutanazji, przedstawiająca ją jako ukoronowanie miłości. Diabolicznie przewrotna.
Albo jesteś ślepy albo totalnie naiwny, gdyż takim trzeba być nie dostrzegając reżysera, scenarzysty i kontekstu politycznego.
O czym Ty piszesz! - co to za różnica czy powstał na podstawie książki, czy nie? Wykaż trochę pracy by poznać temat zanim wypowiesz się na forum publicznym. W Holandii ludzie po przejściu na emeryturę uciekają z kraju, gdyż boją się, że będzie na nich wywierana presja by poddali się eutanazji. Pewnie nie czytałeś, gdyż jedyne co potrafisz, to maskowanie swojego ignoranctwa wmawianiem innym, iż mają "problemy".
Oceniam film jako film ? Np? To, że Ty masz odmienne zdanie i przekladasz to na swoje osobiste zycie, to już tylko Twój problem. Ja oceniam, że historia była świetna i aktorstwo także a Ty się bawisz w niuanse jak Ci co walczą z "Idą" bo ma jedną nie taką scenę.Zabawne
Przestań opowiadać brednie i kłamstwa. Jak bardzo trzeba mieć zryty mózg, żeby coś takiego odczytać z filmu, to nie wiem... polecam odstawić prawicowe media, widać ewidentne przedawkowanie.
Jakie trzeba mieć znieczulone sumienie, żeby nie widzieć, że finałowa scena to zabójstwo i samobójstwo. Ale nie to jest w tym filmie najgorsze, bo w tym względzie można się doszukać w filmowym świecie jakiegoś psychologicznego uzasadnienia, które mnie zresztą nie przekonuje.
Najgorsze są te zadowolone dzieci na pogrzebie i cała aura akceptacji dla arbitralnego decydowania o życiu i śmierci, podkreślona w ten sposób, że jedyna negatywna bohaterka filmu - kłamliwa i puszczalska niegdyś sąsiadka - jest jedyną osobą wyrażającą dezaprobatę dla tego dramatu w dramacie - moralnego dramatu w dramacie cierpienia.
Niektórzy dali sobie wyprać mózgi w 100% - widzą tylko to, co "powinni" widzieć, i nie widzą niczego, co temu zaprzecza ["brednie i kłamstwa"]. W przytłaczającej większości są to wyznawcy ideologii liberalno-lewicowej.
A co powiesz, prawaku na to, że w 2019 w Holandii ludzie powyżej 60 roku życia to ponad 25% populacji?