Obraz Gustava Machatego okazuje się być pierwszym, prawowitym czechosłowackim filmem dźwiękowym. Nawet wyróżnieniu temu, nie umniejsza specjalnie fakt, iż "Ekstaza" jest projektem koprodukcyjnym, stworzonym wspólnie z austriackimi filmowcami. Umniejsza temu natomiast to, że współczesny widz może tego "dźwiękowego usprawnienia" nawet nie dostrzec. Dialogów bowiem jest tu, jak na lekarstwo. Zdarzają się nawet ponad dwudziestominutowe odstępy między kolejnymi kwestiami aktorów. Ta przygodna historyjka miłosna pozwoliła mi jednak odwiedzić nowe, nieodkryte przeze mnie do tej pory, obszary europejskiego filmu, co z pewnością miało swój pozytywny wpływ na ogólne wrażenia z odbioru.