Jak co roku byłem na Nowych Horyzontach i choć nie widziałem wszystkiego, "Braty" Filipowicza to zdecydowanie najsłabsza pozycja, z jaką się spotkałem na Horyzontach od lat. Reżyser to zamiast na swojej robocie się chyba za bardzo skupił na tym, żeby obrazki były nastrojowe. Nie czuć, że ci aktorzy są przez kogoś prowadzeni i na pewno nie pomaga im scenariusz, który jest trochę jak mgła. W efekcie młodzi aktorzy walczą z własnymi bohaterami, żeby tylko jakoś po ludzku wypaść na ekranie. Film krótki i to jego jedyny plus. Inaczej to bym do końca seansu chyba nie wytrzymał. Polański kiedyś powiedział, że filmy robi się po to, aby je ludzie oglądali. "Braty" powstały po to, aby udawać dobre kino. To symulacja.