Lubie powracac do tego filmu zawsze sie leje na tym filmie , lubie tego typu komedie , najlepsza jest ta babka z niekontrolowanymi wyswiskami
nie rozumiem tych co ten film nie smieszy , trza podejsc z przymrużeniem oka ;)
Komedia prosta , łatwa i przyjemna, z klimatem końcówki lat 90-tych. Brak w zasadzie humoru kloacznego co już jest w dzisiejszych czasach sporym atutem. Treść naiwna do bólu ale czego oczekiwać po takim wyluzowanym filmie. Aktorsko stoi na dobrym , momentami b. dobrym poziomie, żarty nie są jakieś rewelacyjne,...
Pojawiająca się dwa razy w filmie kwestia powalająco przystojnego Odeda Fehra jako Antoine Laconte powaliła mnie na łopatki. Zakochany w swojej rybce, przybiera niespodziewanie minę dość idiotyczną i mówi: "Ey fishy, fishy, fishy, fishy, ey fishy, fishy, fishy" stukając przy tym palcami w pokaźne akwarium. Scena...
ale sama historyjka słaba. Przykładowy detektyw ma lepszy gag niż czarny alfons, ale z kolejnym pojawieniem się staje się naciągany i mniej śmieszny (kiedy spodziewamy się czegoś bardziej elokwentnego) wraz z historyjką mdłą i schematyczną zmierzającą do finału. Plus za detektywa i jego genitalny absurd.
Na pewno sto razy lepszy niż seria "Strasznych filmów" i "Amerykańskich szarlotek". Jakoś za Schneiderem nie przepadam, ale tutaj wypadł przyzwoicie. Dużym plusem filmu jest z całą stanowczością udział Williama Forsythe'a. Natomiast kontynuację lepiej przemilczeć.
co prawda główny bohater w roli męskiej prostytutki pasował jak wół do karety (mały karaczan o niewydarzonej twarzy), ale do komediowych ról nadaje się.