Znowu tzw latający ninja. Czy oni już bez tych tanich i kiczowatych sztuczek filmowych nie potrafią nakręcić porządnej walki? Przecież to aż w oczy kole!! Drewniane aktorstwo, ograne spec efekty i słabiutka fabuła - tyle i aż tyle można powiedzieć o tej produkcji. Ogólnie żal ddupę ściska.
Przed chwilą obejrzałem i latających ninja nie uświadczyłem. Fabularnie to taka trochę kopia pierwszego filmu z trylogii Uprowadzona.
Facet traci żonę w wypadku, jego córka zostaje porwana w Tajlandii więc niczym Liam Neeson wyrusza jej tropem. Walki, owszem są, ale to typowe bijatyki policjanta pomagającemu głównemu bohaterowi jak i jego samego ze zbirami zamieszanymi w porwanie córki.
"Przed chwilą obejrzałem i latających ninja nie uświadczyłem" - scena na dachu budynku.
"Walki, owszem są, ale to typowe bijatyki policjanta" - hmmm ktoś z rozszarpaną przez hak rzeźniczy kostką i zerwanym kolanem w następnej scenie chodzi gdyby nigdy nic, taaaaakie tam typowe.
Jako kino akcji z efektami ala Jackie Chan i rozrywka do piwa tudzież "niech sobie leci w tle ja posprzątam mieszkanie" - ok, jako film thriller 1/10