Problem indywidualności i wyabstrahowania ze społeczeństwa jest dość często poruszanym tematem filmowym- "Lot nad kukułczym gniazdem"Milosa Formana czy "Szymon Pustelnik"Luisa Bunuela to tylko
Oto Artur (Roman Wilhelmi), uznany mikrobiolog i dobry ojciec, porzuca swą rodzinę, rezygnuje z pracy i postanawia zamieszkać na dworcu PKP; śpi w dworcowym hotelu. Nie ma kochanki, z troską zabezpiecza sytuację finansową rodziny. Od tej pory całymi dniami chodzi po pasażach, po peronach, je w podrzędnych barach, czasem poczyta gazetę, usiądzie w jakimś kącie i wykonuje szereg innych z pozoru bezsensownych czynności. Artur jest bardzo inteligentnym, lecz ogromnie osamotnionym człowiekiem, nie znajduje zrozumienia u najbliższych, więc ucieka, a w "nowym życiu" znajduje tylko kolejne bariery i brak akceptacji. Zostaje osaczony przez własne problemy i presję ze strony znajomych. Jednym jawi się wariatem, inni upatrują w jego rozterkach szansę, by wskoczyć na szczyt kariery.
Film traktuje o indywidualności, braku odpowiedzialności moralnej ze strony mediów, ale też o tym, że każdy może znaleźć swój świat i zamknąć się w nim. Mikrobiolog znalazł się w mikroświecie i bada go z pozycji obserwatora; tu tętni życie – ludzie się rodzą (wymowna scena porodu pod ścianą dworca), inni umierają, jeszcze inni po prostu żyją, przechodzą, jedząc kanapkę i biegną, by zdążyć na pociąg. Ten codzienny, lecz niezwykły świat tworzą głównie oryginalne zdjęciaRyszarda Lenczewskiegoi przejmująca, neurotyczna muzykaZygmunta Krauzego.
Świetny scenariusz oparty na książceJohna Wainai doskonała reżyseriaJanusza Morgensternaoraz bardzo dobre kreacje Romana WilhelmiegoiJana Englertaprzyczyniają się do tego, że "Mniejsze niebo"to obraz wielki, choć i wielce niedocenionym. Posiada ogromne walory artystyczne (pomijam montaż, ponieważ w wielu miejscach dźwięk nie jest zgodny z obrazem, ale to sprawka sprzętu) oraz spełnia podstawowe zadanie filmu psychologicznego, na nic nie daje jednoznacznej odpowiedzi. Widz, który myślał, że obejrzy film "na niedzielne popołudnie", zawiedzie się srodze i wyłączy po kilku minutach, a każdy inny wyjdzie z tego doświadczenia z ogromnym bólem głowy – od zderzenia z problemem.